Cóż, pewnie po poniedziałkowej debacie macie dosyć, z drugiej strony - uważacie, za profesorem Woleńskim, że wiara może być racjonalna jedynie z praktycznego punktu widzenia (w sumie opłaca się wierzyć, jak pokazał Pascal w swoim słynnym Zakładzie!). Natomiast nie da się jej inaczej uzasadnić, nie ma żadnych środków do tego, by znaleźć racjonalne (zrozumiałe i do przyjęcia przez wszystkich) uzasadnienie dla mojego przekonania w prawdziwość zdania "Bóg istnieje".
Otóż, chciałbym Wam powiedzieć, że jednak ksiądz Wszołek - moim skromnym zdaniem - miał rację (co nie zmienia faktu, że rzeczywiście debatę przegrał, ale to właśnie ze względów praktycznych - trudno przegadać zaprawionego w bojach profesora).
Ponadto, na potwierdzenie mojej tezy mogę odwołać się do Nauczania Kościoła:
KKK 36 "Święta Matka Kościół utrzymuje i naucza, że naturalnym światłem rozumu ludzkiego można z rzeczy stworzonych w sposób pewny poznać Boga, początek i cel wszystkich rzeczy" (Sobór Watykański I: DS 3004; por. 3026; Sobór Watykański II, konst. Dei verbum, 6).
Bez tej zdolności człowiek nie mógłby przyjąć Objawienia Bożego. Człowiek posiada tę zdolność, ponieważ jest stworzony "na obraz Boży" (Por. Rdz 1, 27).
Zacznę jednak od pokazania jakie są nieracjonalne metody uzasadniania istnienia Boga. I tak na przykład będzie to intuicja ("Ja po prostu czuję, że on jest!"), objawienie w potocznym sensie ("Widziałem Go, ukazał mi się wtedy i wtedy" lub "Doznałem uzdrowienia"), zdanie autorytetu ("Ksiądz powiedział, że Bozia istnieje")... Wiele by takich przykładów wymieniać.
No dobra, zapyta ktoś teraz, po co w ogóle uzasadniać istnienie Boga? No cóż, odwołujemy się teraz do poniższego pisma:
Pierwszy list św. Piotra (3,15): "Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest."
Ksiądz Wszołek chciał pokazać, że tym sposobem "uzasadniania nadziei" jest ABDUKCJA, czy też mówiąc językiem polskich logików: rozumowanie redukcyjne. Wygląda ono tak:
1. Jest mokro ---> musiało zdarzyć się coś, co to sprawiło ---> jeśli jest mokro, to pewnie sprawił to deszcz ---> WNIOSEK: padał deszcz.
Przekładając to na język dotyczący Boga:
2. Żyję i myślę ---> Ktoś musiał się do tego przyczynić ---> Dotyczy to rodziców, i ich rodziców, i ich rodziców itd. ---> Pierwszych ludzi coś stworzyło ---> Człowiek jest tak niezwykły, że nie mogły to być przyczyny naturalne, w sumie to samo dotyczy całego świata ---> Doskonały Bóg stworzył człowieka i świat ---> WNIOSEK: Bóg istnieje.
Łatwo zauważyć zawodność tego rozumowania - w pierwszym przypadku mógł przejechać beczkowóz lub polewaczka. W drugim Stwórca wcale nie musi być dobry, doskonały (o tym już w następnym spotkaniu DOXY:)). Jednak nie znaczy to, że jest ono nieracjonalne! Każdy je rozumie, może co najwyżej podważyć przesłanki, założenia. W wierze nie chodzi jednak o to, by kogoś do tego przekonywać. Jeśli ktoś nie chce uwierzyć, to jest to jego prywatna sprawa, jego przekonania i wiara. Praktyka, działanie pokażą kto popełnia błąd, kto przyjął błędne założenia. Ale nie "walczmy" o rację, nie ma o co... Lepiej wynieść coś mądrego z rozmowy niż kłócić się o pojęcia.
Jak powiedział kiedyś Jan XXIII do swojego rozmówcy, marksistowskiego dziennikarza - "dzielą nas TYLKO poglądy".
Tutaj macie linki do fragmentów książek naszych gości z poniedziałkowej debaty:
http://grzymianie.wrzuta.pl/plik/644asHiiYwT/wolenski
http://grzymianie.wrzuta.pl/plik/2dfg9utNmZN/wszolek
1. Pytając o „uzasadnienie”, o „racjonalność” - poruszamy się w granicach logiki, czy logiki zdań. „Dać dowód”, a więc „wykazać racjonalność” czy „podać uzasadnienie” - to są działania wewnątrz logiki. Nie pytamy przecież o istnienie czegoś wewnątrz logiki, wewnątrz natury, odpowiedź logiczna byłaby możliwa, ponieważ rzecz opisywana, jako taka, z racji iż mieści się w obrębie natury – jest z definicji opisywalna (logicznie, fizycznie, biologicznie, psychicznie, itd.).
OdpowiedzUsuńProblem pojawia się w miejscu, gdzie musimy podać rację przyjęcia takiej a nie innej logiki, takiego, a nie innego systemu. Dochodzimy od założeń (aksjomatów), które po prostu są, które stanowią podstawę logiki, na której się opieramy – coś twierdząc lub czemuś zaprzeczając – ale których nie kwestionujemy, gdyż to pozbawiło by podstawy nasze twierdzenia. Nie uznajemy zatem, iż owe punkty wyjścia są nieracjonalne (logicznie nieopisywalne), lecz mówimy, iż to dzięki nim możemy coś twierdzić, na czymś się oprzeć.
Zatem mamy pewną logikę, którą się kierujemy i stanowi ona przestrzeń tego, co można nazwać stricte „racjonalnym”: możliwym do zweryfikowania, zdefiniowania, przekazania przez pojęcia (określiłbym to przestrzenią poznania dyskursywnego – możliwego do przekształcenia w pojęcia).
Natomiast jeśli przyjrzymy się temu, co nas otacza; to to, co jesteśmy w stanie przekazać przez pojęcia (logicznie, racjonalnie, na wzór dowodu, opisywalnego i mierzalnego) stanowi jedynie część naszego życia, naszego doświadczenia. Jest ona niezwykle istotna, natomiast nie jest to całokształt tego, co doświadczamy.
Postuluję zatem nazwanie tego, co percypujemy poza pojęciami – tak jak widzimy sensowność aksjomatów matematycznych, choć nie podejmujemy się dowodzenia ich racjonalności – mianem SENSU. To jest coś, co jest obecne w całej rzeczywistości jako takiej, choć niemożliwe jest do wysłowienia. Czy jest zatem nieracjonalne?
Ten sposób doświadczania rzeczywistości na poziomie sensu jeden z filozofów nazwał „intuicją”, „wglądem” (Karolu – tu nie chodzi o „czucie”, wrażenie, ale właśnie o doświadczanie sensu, ponad-racjonalnego, czy lepiej poza-racjonalnego, ale nie a-racjonalnego, tylko tego, który dopiero umożliwia jakąkolwiek racjonalność).
Człowiek zatem według wspomnianego filozofa posiadałyby, poza poznaniem dyskursywnym (przez pojęcia), poznanie poprzez wgląd, gdzie rzeczywistość doświadczana jest również w perspektywie znaczenia. Przy czym, oba te „rodzaje poznania” są kompatybilne, wspierają się nawzajem.
2. Mogę zatem w tym miejscu przywołać orzeczenie Soboru: "Święta Matka Kościół utrzymuje i naucza, że naturalnym światłem rozumu ludzkiego można z rzeczy stworzonych w sposób pewny poznać Boga, początek i cel wszystkich rzeczy" (Sobór Watykański I: DS 3004; por. 3026; Sobór Watykański II, konst. Dei verbum, 6). Bez tej zdolności człowiek nie mógłby przyjąć Objawienia Bożego. Człowiek posiada tę zdolność, ponieważ jest stworzony "na obraz Boży" (Por. Rdz 1, 27).
OdpowiedzUsuńZatem człowiek jest nie tylko „rozumem”, ale także „życiem”. Doświadczamy całym naszym istnieniem, nie tylko umysłem. Ograniczenie racjonalności w ludzkim rozumieniu tylko do tego, co mieści się w pojęciach jest redukcją człowieczeństwa. Człowiek jest – jeśli już odwołać się do powyższego zdania z Pisma: „obrazem Boga”, ale cały człowiek, integralny! Dlaczego by nie nazwać racjonalnym, a przez to nie odmawiać realności – bo do tego się sprawa sprowadza – np. nawrócenia, miłości, momentu nadziei, spotkania... Jeśli chodzi o moje życie, to może właśnie na takich „sensownych” i przez to racjonalnych momentach staram się je opierać. I nie chodzi tutaj tylko o pozytywne doświadczenia, ale może zwłaszcza o te trudne i negatywne! Warto o tym pomyśleć: Dlaczego przypisywać pozytywnemu doświadczeniu miano realnego, a negatywnemu już nie? Pytanie to pojawiło się na spotkaniu.
Ale to już temat „o zło” trochę jest:)
Jeszcze tylko dodam:
Pomysły w stylu abdukcji, rozumowania redukcyjnego, to próba sprowadzenia do logiki tego, co ją przekracza. Zatem z góry jest to – dla mnie – chybiony pomysł argumentowania istnienia Boga.
Racjonalne uzasadnienie mojego przekonania w prawdziwość zdania „Bóg istnieje” nie jest możliwe?
Konia z królestwem i damą – temu, kto potrafi w kilku słowach uzasadnić istnienie Boga!
To się robi całe życie; dosłownie całym życiem! Królestwo temu, komu starczy życia żeby to wysłowić!
Tak, jak pisał – cytuję za Karolem – św. Piotr: "Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest" (1 P 3, 15). Ja bym tu zaakcentował tą ostatnią cześć: sens jest, trzeba tylko patrzeć! Bóg ma głos!